piątek, 27 lutego 2015

Pies i kaczka czyli „jesteś tym, co pamiętasz”

Dziś krótko o niezwykłej książce Ewy Woydyłło – Dobra pamięć, zła pamięć. Tytuł wiele mówiący – od razu sugeruje, że pamięć może być różna, a co za tym idzie – te same obiektywne zdarzenia możemy różnie pamiętać. Istotne jest także to, że autorka przyjmuje założenie, że nasz dobrostan, w tym zdrowe poczucie własnej wartości, zależą od naszej pamięci:

Rozważania moje mają przekonać o tym, że pamięcią można kierować. Nie tylko można, ale wręcz trzeba. Im bardziej komuś pamięć ciąży i dokucza, tym większe powinien robić w niej porządki. Polegają one na swoistej pracy nad wspomnieniami; aby ich udział w funkcjonowaniu świadomości i konsolidacji tożsamości wzmacniał poczucie wartości, a nie osłabiał lub dewastował. A jeśli do tego już doszło, trzeba nauczyć się przywoływać wspomnienia uzdrawiające i wybierać spośród zmagazynowanych w pamięci wspomnień dobrych i niedobrych – te najlepsze. Zarówno uczenie się, jak i mądre gospodarowanie zasobami pamięci wiąże się z dbaniem o jakość życia. (str. 14-15)

Bardzo ciekawym spostrzeżeniem jest to, że nikt z nas nie ma w głowie w pełni zobiektywizowanego buchaltera czy komputera, który prowadzi szczegółowe księgi plusów i minusów w naszym życiu. Ma to poważne konsekwencje: niektóre osoby, czasem po wielu latach, odkrywają na przykład, że ich dzieciństwo nie było wcale takie złe, jak im się wcześniej wydawało (lub na odwrót). Mamy pewną tendencję do wybierania i pielęgnowania pewnych wspomnień, a umniejszania i maskowania w magazynie pamięci innych. Wszystko w dodatku można różnie zinterpretować – i nie chodzi o zamiatanie faktów pod dywan, ale umiejętność spojrzenia na zdarzenia lub innych ludzi także w taki sposób, by zauważyć pozytywy z tych zdarzeń lub od tych ludzi płynące. Niejednokrotnie sytuacje, które wywoływały w nas silny lęk, przerażenie czy smutek – po latach okazują się być punktami przełomowymi, które zaprowadziły nas w zupełnie nowe – często lepsze – obszary życia.

Dlaczego na tym blogu na ten temat? Odpowiedź jest prosta: umiejętność wpływania na sposób interpretacji tego, co mieszka w naszej pamięci, ma kluczowe znaczenie dla samooceny.

Bez wątpienia wpływ na nasze poczucie wartości mają bieżące wydarzenia oraz informacje zwrotne płynące od ważnych dla nas osób. Nie da się jednak ukryć, że zależy ono także od naszej pamięci, a właściwie od tego, czy w naszej głowie (i ciele – ale o tym kiedy indziej) rządzi pamięć dobra, czy pamięć zła.

Czasem potrzeba włożyć sporo wysiłku, usiąść nad kartką i pomyśleć nad sobą, swoimi umiejętnościami, swoimi relacjami z innymi ludźmi. Pewnie w relacji z każdym człowiekiem otrzymujemy jednak także coś dobrego. Coś dobrego zawsze też możemy odnaleźć w sobie. Jak już wspominałam, pracę z osobami, które trafiają do mojego gabinetu, zaczynam zwykle od analizy jej/jego mocnych i słabych stron. To doskonała okazja, żeby popatrzeć na siebie nieco z boku i uczciwie dostrzec w sobie pewne wartości oraz obszary, które mamy możliwość rozwinąć. Bo pewność siebie nie jest nam dana raz na zawsze (a co jest?...). Faluje i zmienia się, zależnie od okoliczności, samodyscypliny a także umiejętności skierowania reflektora uwagi na te milsze obszary w magazynie naszej pamięci.

Psycholog Jonathan Brown podsuwa pewien pomysł. Wiadomo, że kaczka wychodzi z wody prawie sucha. Pies natomiast po wyjściu z wody musi się długo otrząsać, zanim wyschnie mu sierść. Brown uważa, że podobnie jest z ludźmi. Niektórzy wychodzą z przykrej sytuacji czy porażki jak kaczki z wody – wszystko po nich spływa bez śladu, natomiast inni – jak psy – po „zmoknięciu” muszą się dość długo otrząsać, by się osuszyć. Ale w końcu też wyschną. Powinni więc po prostu nauczyć się otrząsać, zamiast tragizować. (str. 236)

Po ważniejszych wydarzeniach w naszym życiu, także zawodowym i sportowym, warto reflektor uwagi skierować na poszukiwanie plusów. W przypadku sportowca wygląda to dosyć prosto (choć wierzcie mi, zazwyczaj na początku wcale proste nie jest): po każdych zawodach/meczu należy gruntownie przemyśleć przede wszystkim rzeczy, które zrobiło się dobrze. Następnie przyjrzeć się tym, które nas w pełni nie zadowoliły – i od razu spróbować je przekuć na dobrze sformułowane cele (więcej na ten temat tutaj). W perspektywie tygodni i miesięcy może się okazać, że pozornie krucha pewność siebie niepostrzeżenie wzmacnia się. A co równie ważne – jest pewnością zakorzenioną w rzeczywistości, a nie nadmuchaną bańką związaną z rojeniami na swój temat.

Z sumy takich zapisków – początkowo na kartkach lub w komputerze, potem także w naszym mózgu – splata się coraz mocniejsza i gęstsza tkanina, która najlepiej amortyzuje ewentualne perturbacje.

Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do przeczytania książki Ewy Woydyłło, ale także do nastawienia swojego wewnętrznego reflektora na funkcję „Dobra pamięć”.


Ewa Woydyłło – „Dobra pamięć, zła pamięć”. Wydawnictwo Literackie, 2014.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz