środa, 11 lutego 2015

O uwadze różnych ważnych osób

Ujawniam się pierwszy raz w tym roku nie dlatego, że zabrakło tematów, ale dlatego, że utknęłam na dłużej w książce, która zrobiła na mnie duże wrażenie i pewnie pojawi się w kilku postach – przy okazji kilku różnych tematów. Mowa o książce „FOCUS. Sztuka koncentracji jako ukryte dążenie do doskonałości” Daniela Golemana. Być może niektórzy z Was pamiętają jego bestseller pt. „Inteligencja emocjonalna”. Tym razem Goleman uważniej – i z różnych perspektyw – przygląda się… uwadze.

Książka ma charakter dość optymistyczny – bo bardzo szybko doczytać w niej można, że uwaga jest czymś zdecydowanie wyćwiczalnym:

Uwaga zachowuje się jak muskuł: źle używana może wiotczeć, używana dobrze – rośnie. (str. 14)

Zanim jednak radośnie zabierzemy się za prężenie muskułów, przyjrzyjmy się trzem ważnym elementom, które muszą śmigać razem, w sposób zbalansowany, żeby nasze funkcjonowanie było optymalne:

- Skupienie na świecie wewnętrznym (inner focus),
- Skupienie na innych ludziach (other focus),
- Skupienie na rzeczywistości zewnętrznej (outer focus).

Tak, tak, to nie pomyłka, skupienie na innych ludziach jest tak ważne, że zostało wyodrębnione z obszaru skupiania się na świecie poza mną.

To oznacza pewien kłopot – skupienie na znajdującym się przede mną człowieku jest niemożliwe, jeśli większość mojej uwagi umyka do leżącego na stole przede mną smartfona… Każda z form skupiania się, o której napisałam powyżej, narażona jest na mnóstwo rozproszeń (bardzo podoba mi się to słowo). Mechanizm uzależnienia od takich rozproszeń jest u niektórych osób tak silny, że aby móc wykonywać swoją pracę (na przykład wymagającą przeczytania długiego tekstu ze zrozumieniem), sięgają po leki na ADHD, bo bez nich nie są w stanie wykonać takiej czynności.

[Tu osobista dygresja – nie bez powodu teksty, które zamieszczam na tym blogu, są relatywnie długie. To moja osobista walka o trening uwagi, także mój, jako osoby piszącej].

Książka Golemana, inspirująca dla mnie w wielu obszarach, zachęciła mnie do rozważań nad tematem, który często pojawia się w mojej pracy, niezależnie, czy pracuję ze sportowcami, trenerami czy biznesmenami. Wielu ludzi zastanawia się, jakie cechy trzeba mieć, żeby stać się świetnym, charyzmatycznym liderem i jeszcze – czy te cechy, których mi brakuje, są możliwe do nauczenia. Dobry lider, zdaniem Golemana, potrafi świetnie przełączać się między trzema formami skupienia, o których pisałam wcześniej. Na poziomie organizacji można powiedzieć, że przetrwa ta, która z jednej strony będzie umiała eksplorować (będzie innowacyjna – ale to wiąże się z wysokimi kosztami oraz ryzykiem stworzenia produktu, który nie znajdzie uznania klientów), a jednocześnie eksploatować (opierać znaczną część swojego funkcjonowania np. na sprzedaży dobrze się dotychczas sprzedającego produktu). Równowaga jest konieczna – wiele firm „przesypia” moment, w którym potrzebne jest wprowadzenie zmian i wpada w poważne kłopoty.

Goleman pisze w swojej książce o bardzo ważnej rzeczy – każdy z nas, także lider, będąc pod wpływem stresów i lęków, działa w sposób zautomatyzowany, a jego uwaga bardzo się zawęża. Może brzmi to jak truizm, ale truizmem nie jest. Trener, który w swej pracy będzie „cisnął” swój zespół i sztab wyłącznie pod kątem wyników (i to szybko) nie ma szans na stworzenie takiej atmosfery, która umożliwi jego drużynie wspięcie się na szczyt swoich możliwości.

Kiedy walczymy o przeżycie, uwaga się zawęża (str. 242).

Konieczne jest znalezienie równowagi między dążeniem do celów (także tych wynikowych) a empatią i dobrą komunikacją z innymi ludźmi. Oczywiście, szala nie może odchylać się w żadną stronę, miłe pogaduszki i ciągłe klepanie się po plecach także nie przybliżą nas do naszych celów (chyba że naszym celem jest przebywanie w miłej grupie poklepujących się po plecach ludzi J). Optymalnie funkcjonujący zespół musi jednak od swojego lidera otrzymać przestrzeń do załatwienia różnych spraw (na przykład ujawnienia dławiących grupę konfliktów).

Znasz dobrego lidera, który nie umie słuchać ludzi? Ale, uwaga! Nie tylko umie. Regularnie to robi! W nawale spraw, obowiązków, stresów i ilości presji nawet lider potrafiący słuchać, słuchać aktywnie nie będzie. Nasz wewnętrzny procesor ma bardzo ograniczone możliwości. Mihály Csíkszentmihályi twierdzi, że ten procesor przetwarza ok. 110 bitów na sekundę. I nie bardzo da się więcej. Rozmowa z drugim człowiekiem angażuje ok. 60. Czy, w natłoku spraw, obowiązków, myślenia o nieodebranych i niewysłanych mailach, potrafisz wygospodarować to 60 bitów? Ciężko, ale to ważne. Umiejętność słuchania ludzi to jedna z najważniejszych kompetencji każdego lidera, niezależnie od jego profesji.

Moje podsumowanie dla liderów brzmi: Twoją siłą i zarazem odpowiedzialnością jest umiejętność takiego wzięcia na swoją klatę brzemienia oczekiwań i celów, by tylko częściowo presja ta przechodziła na ludzi, których prowadzisz. Twoim zadaniem jest znaleźć w sobie siły i czas, by ich wszystkich i każdego z osobna widzieć, słyszeć i dopuszczać do głosu – choćby dlatego, że być może ktoś z nich uchroni całą grupę przed katastrofą, bo zauważy coś, czego Ty nie widzisz. Wiem, że w realiach np. polskiego sportu to zadanie bardzo trudne, ale możliwe. Zrezygnuj z niektórych rozproszeń po to, żeby znaleźć czas i siły na to, co jest naprawdę ważne – dobrą komunikację z Twoimi ludźmi.


Daniel Goleman – FOCUS. Sztuka koncentracji jako ukryte dążenie do doskonałości. Media Rodzina 2014. Przekład: Piotr Szymczak.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz