Ujawniam się pierwszy raz w tym
roku nie dlatego, że zabrakło tematów, ale dlatego, że utknęłam na dłużej w
książce, która zrobiła na mnie duże wrażenie i pewnie pojawi się w kilku
postach – przy okazji kilku różnych tematów. Mowa o książce „FOCUS. Sztuka
koncentracji jako ukryte dążenie do doskonałości” Daniela Golemana. Być może
niektórzy z Was pamiętają jego bestseller pt. „Inteligencja emocjonalna”. Tym
razem Goleman uważniej – i z różnych perspektyw – przygląda się… uwadze.
Książka ma charakter dość optymistyczny
– bo bardzo szybko doczytać w niej można, że uwaga jest czymś zdecydowanie
wyćwiczalnym:
Uwaga zachowuje się jak muskuł: źle używana może wiotczeć,
używana dobrze – rośnie. (str. 14)
Zanim jednak radośnie zabierzemy
się za prężenie muskułów, przyjrzyjmy się trzem ważnym elementom, które muszą śmigać razem, w sposób zbalansowany, żeby
nasze funkcjonowanie było optymalne:
- Skupienie na
świecie wewnętrznym (inner focus),
- Skupienie na
innych ludziach (other focus),
- Skupienie na
rzeczywistości zewnętrznej (outer focus).
Tak, tak, to nie pomyłka,
skupienie na innych ludziach jest tak ważne, że zostało wyodrębnione z obszaru
skupiania się na świecie poza mną.
To oznacza pewien kłopot – skupienie
na znajdującym się przede mną człowieku jest niemożliwe, jeśli większość mojej
uwagi umyka do leżącego na stole przede mną smartfona… Każda z form skupiania
się, o której napisałam powyżej, narażona jest na mnóstwo rozproszeń (bardzo
podoba mi się to słowo). Mechanizm uzależnienia od takich rozproszeń jest u
niektórych osób tak silny, że aby móc wykonywać swoją pracę (na przykład
wymagającą przeczytania długiego tekstu ze zrozumieniem), sięgają po leki na
ADHD, bo bez nich nie są w stanie wykonać takiej czynności.
[Tu osobista dygresja – nie bez
powodu teksty, które zamieszczam na tym blogu, są relatywnie długie. To moja
osobista walka o trening uwagi, także mój, jako osoby piszącej].
Książka Golemana, inspirująca dla
mnie w wielu obszarach, zachęciła mnie do rozważań nad tematem, który często
pojawia się w mojej pracy, niezależnie, czy pracuję ze sportowcami, trenerami
czy biznesmenami. Wielu ludzi zastanawia się, jakie cechy trzeba mieć, żeby
stać się świetnym, charyzmatycznym liderem i jeszcze – czy te cechy, których mi
brakuje, są możliwe do nauczenia. Dobry lider, zdaniem Golemana, potrafi
świetnie przełączać się między trzema formami skupienia, o których pisałam
wcześniej. Na poziomie organizacji można powiedzieć, że przetrwa ta, która z
jednej strony będzie umiała eksplorować
(będzie innowacyjna – ale to wiąże się z wysokimi kosztami oraz ryzykiem
stworzenia produktu, który nie znajdzie uznania klientów), a jednocześnie eksploatować (opierać znaczną część swojego
funkcjonowania np. na sprzedaży dobrze się dotychczas sprzedającego produktu). Równowaga
jest konieczna – wiele firm „przesypia” moment, w którym potrzebne jest
wprowadzenie zmian i wpada w poważne kłopoty.
Goleman pisze w swojej książce o
bardzo ważnej rzeczy – każdy z nas, także lider, będąc pod wpływem stresów i
lęków, działa w sposób zautomatyzowany, a jego uwaga bardzo się zawęża. Może
brzmi to jak truizm, ale truizmem nie jest. Trener, który w swej pracy będzie „cisnął”
swój zespół i sztab wyłącznie pod kątem wyników (i to szybko) nie ma szans na
stworzenie takiej atmosfery, która umożliwi jego drużynie wspięcie się na
szczyt swoich możliwości.
Kiedy walczymy o przeżycie, uwaga się zawęża (str. 242).
Konieczne jest znalezienie równowagi
między dążeniem do celów (także tych wynikowych) a empatią i dobrą komunikacją
z innymi ludźmi. Oczywiście, szala nie może odchylać się w żadną stronę, miłe
pogaduszki i ciągłe klepanie się po plecach także nie przybliżą nas do naszych
celów (chyba że naszym celem jest przebywanie w miłej grupie poklepujących się
po plecach ludzi J).
Optymalnie funkcjonujący zespół musi jednak od swojego lidera otrzymać
przestrzeń do załatwienia różnych spraw (na przykład ujawnienia dławiących
grupę konfliktów).
Znasz dobrego lidera, który nie
umie słuchać ludzi? Ale, uwaga! Nie tylko umie. Regularnie to robi! W nawale
spraw, obowiązków, stresów i ilości presji nawet lider potrafiący słuchać,
słuchać aktywnie nie będzie. Nasz wewnętrzny procesor ma bardzo ograniczone
możliwości. Mihály Csíkszentmihályi twierdzi, że ten procesor przetwarza
ok. 110 bitów na sekundę. I nie bardzo da się więcej. Rozmowa z drugim
człowiekiem angażuje ok. 60. Czy, w natłoku spraw, obowiązków, myślenia o
nieodebranych i niewysłanych mailach, potrafisz wygospodarować to 60 bitów? Ciężko,
ale to ważne. Umiejętność słuchania ludzi to jedna z najważniejszych kompetencji
każdego lidera, niezależnie od jego
profesji.
Moje podsumowanie dla liderów
brzmi: Twoją siłą i zarazem odpowiedzialnością jest umiejętność takiego wzięcia
na swoją klatę brzemienia oczekiwań i celów, by tylko częściowo presja ta
przechodziła na ludzi, których prowadzisz. Twoim zadaniem jest znaleźć w sobie
siły i czas, by ich wszystkich i każdego z osobna widzieć, słyszeć i dopuszczać
do głosu – choćby dlatego, że być może ktoś z nich uchroni całą grupę przed
katastrofą, bo zauważy coś, czego Ty nie widzisz. Wiem, że w realiach np.
polskiego sportu to zadanie bardzo trudne, ale możliwe. Zrezygnuj z niektórych
rozproszeń po to, żeby znaleźć czas i siły na to, co jest naprawdę ważne –
dobrą komunikację z Twoimi ludźmi.
Daniel Goleman – FOCUS.
Sztuka koncentracji jako ukryte dążenie do doskonałości. Media Rodzina
2014. Przekład: Piotr Szymczak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz