sobota, 15 sierpnia 2015

Bierz od najlepszych czyli „Twórcza kradzież”

Te wszystkie zagrywki ukradłem wielkim zawodnikom. Staram się, żeby moi
poprzednicy byli ze mnie dumni, skoro tyle się od nich nauczyłem.
Robię to dla gry – czegoś dużo ważniejszego ode mnie.
Kobe Bryant

Zdarzają się czasem takie niepozorne książeczki, które mają gigantyczny ciężar gatunkowy. Książki, które chciałoby się zeskanować w całości i od razu zamieścić na Facebooku w postaci zdjęć, oznaczając przy tym połowę osób z listy znajomych, żeby przypadkiem nie przeoczyli. A i tak miałoby się ochotę chodzić i czytać na głos, żeby na pewno przyswoili. Tak na mnie zadziałała ta książeczka.

Mowa o książce Austina Kleona „Twórcza kradzież. 10 przykazań kreatywności”. Ponieważ jednak przeczytałam ją dość uważnie, nie będę jej kopiować, tylko o niej napiszę, mam nadzieję, że możliwie twórczo J

Po namyśle stwierdzam, że niby nic szczególnie odkrywczego, bo i cytaty oklepane, i większość porad gdzieś tam już zasłyszana. A jednak z polotem zebrane w całość, w dodatku przez kogoś, kto zmierzył się z kreatywnością w praktyce. Wszakże niby praca pisarza różni się zasadniczo od zobowiązań sportowca czy biznesmena, a jednak… No właśnie.

Wszystko (lub niemal wszystko) już było. Teraz możliwe jest już tylko dalsze przetwarzanie motywów i pomysłów, które skądś przecież czerpiemy. Kleon zauważa jednak, że między kreatywną kradzieżą (która w pewnym sensie jest hołdem dla „okradanego” twórcy) a bezczelnym plagiatem istnieje spora różnica i absolutnie nie namawia do tego drugiego. Rzecz w tym, żeby czerpać z najlepszych (i to licznych), a to, co nam pasuje – mieszać i modyfikować.

Czy masz swojego ulubionego pisarza, który imponuje Ci stylem? Spróbuj zacząć go naśladować (a przy okazji rozłóż na czynniki pierwsze jego warsztat). Pogrzeb w bibliotece i dowiedz się, kogo on sam uważał za swoich mistrzów i poczytaj i naśladuj ich również. I tak szukaj najodleglejszych korzeni tego, co lubisz.

Czy masz swojego ulubionego piłkarza, którego śladem chcesz podążać? Obserwuj go uważnie, we wszelkiego typu sytuacjach – także wtedy, gdy stoi na boisku albo z niego schodzi. Naśladuj go w najmniejszych detalach – a przynajmniej te elementy, które najbardziej Ci się podobają. Ale poszperaj u Wujka Google i znajdź jakiś wywiad, z którego dowiesz się, jacy piłkarze byli wzorem dla Twojego idola. Prześledź ich poczynania – a jeśli to możliwe – kop jeszcze głębiej. Powstanie z tego rozległe „drzewo genealogiczne” Twoich inspiracji.

W starych porzekadłach drzemie głęboka mądrość, bo okazuje się, że jednak powiedzenie „Kto z kim przestaje, takim się staje” głupie nie jest. Więc jeśli dążysz do czegoś, szukaj towarzystwa osób, które zmierzają do podobnych celów, nawet jeśli są na innym etapie swojej wędrówki.

Nie ma prawdziwej kreatywności bez pasji – zajmuj się więc tym, co lubisz, a nie koniecznie tym, na czym teoretycznie się znasz. Kreatywność pochodzi z pasji i przyjemności, a nie koniecznie z formalnego wykształcenia (choć wszelkie formy tegoż generalnie są mile widziane. Ale wykształcenie to nie tylko szkoły i kursy!). Co więcej, to niekoniecznie prawda, że aby być w czymś dobrym, trzeba się temu poświęcić bez reszty. Trzeba mieć różne hobby i pasje, nawet drobne, i mieć czas i siły, by je pielęgnować.

Rzecz w tym, że możesz wprawdzie zrezygnować z kilku pasji, żeby skoncentrować się na jednej, ale wtedy po pewnym czasie zaczniesz cierpieć na bóle fantomowe. (str. 70)

Raczej nic miłego.

Bardzo ważna sprawa – pewnych rzeczy nie ma co odkładać na później, na kiedyś, na wtedy, gdy będą warunki, gdy poznam siebie i odgadnę, do czego jestem powołany/powołana. Gdy zaczniesz tworzyć, wtedy najwięcej dowiesz się o sobie.

Warto w tym wszystkim popielęgnować swoją zdrową pewność siebie (już kilka razy o tym pisałam, ale chyba nigdy dość). Także poprzez zbieranie pozytywnych opinii na swój temat. Na czarną godzinę. Na godzinę zwątpienia.

Czasami mam takie szczęście, że coś mojego zyskuje popularność w internecie i przez tydzień, dwa opływam w tweety i miłe e-maile od ludzi, którzy trafiają na moją twórczość. To naprawdę wspaniałe – jednocześnie dezorientujące i pobudzające. Zawsze jednak wiem, że boom minie, a parę tygodni później wstanę lewą nogą i będę chciał z tym skończyć, zastanawiając się, dlaczego w ogóle mi na tym zależy.

Dlatego właśnie zamieszczam każdy miły e-mail w specjalnym folderze (a chamskie od razu kasuję). Kiedy przychodzi taki gorszy dzień i potrzebuję pocieszenia, to otwieram ten folder i przeglądam kilka e-maili. A potem wracam do roboty. Ty też tak spróbuj. Zamiast trzymać folder z e-mailami, w których Cię odrzucono, prowadź folder z pochwałami. Nie wracaj do niego za często, żeby nie spoczywać na laurach, ale trzymaj go pod ręką na wypadek, gdybyś potrzebował czegoś, co podniesie Cię na duchu. (str. 107)

Nazwałabym to mądrym gospodarowaniem zapasami na zimę – wszyscy wiemy, że „winter is coming” i w końcu przyjdzie dzień, kiedy zrobi się ciężko. Warto mieć zachowane pewne zasoby pozytywnej energii, które pomogą nam przetrwać mrok i chłód.

W książeczce tej znajdziecie kilka porad praktycznych, choćby dotyczących organizowania sobie miejsca i czasu pracy, a także porad ogólnożyciowych (zawsze słuszna rada brzmi na przykład „ożeń się dobrze” – choć wiadomo, że nie o współmałżonka tylko chodzi, ale o otaczanie się ludźmi, którzy nas wspierają, rozumieją i generalnie ciągną w górę). Nie będę jednak zrzynać z Kleona. On mnie tylko (aż!) zainspirował do tego, bym ja zareklamowała Wam jego książeczkę.

Czytajcie i kradnijcie, byle z głową!

Austin Kleon – „Twórcza kradzież. 10 przykazań kreatywności”. Wyd. Helion, 2013. Przekład: Maksymilian Gutowski