„Zacznij już teraz być
kimś, kim będziesz później”.
William James
[Tekst edytowany. Dodatkowy komentarz na dole artykułu]
O Amy Cuddy stali czytelnicy mojego bloga coś niecoś słyszeć / czytać / oglądać już musieli. Temat pewności siebie pojawiał się tu nie raz. Oszałamiający sukces prezentacji w serwisie TED skłonił amerykańską badaczkę do wydania książki (nota bene wydanej w Polsce pod tytułem „Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom”, niewiele mającym wspólnego z oryginalnym „Presence. Bringing Your Boldest Self to Your Biggest Challenges”).
O Amy Cuddy stali czytelnicy mojego bloga coś niecoś słyszeć / czytać / oglądać już musieli. Temat pewności siebie pojawiał się tu nie raz. Oszałamiający sukces prezentacji w serwisie TED skłonił amerykańską badaczkę do wydania książki (nota bene wydanej w Polsce pod tytułem „Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom”, niewiele mającym wspólnego z oryginalnym „Presence. Bringing Your Boldest Self to Your Biggest Challenges”).
Tytuł zostawmy w spokoju, bo choć dziwi, to skupmy się na
ciekawej, rozwijającej krążącą po internecie prezentację treści. Cuddy z
rozbrajającą szczerością opisuje nie tylko swoje losy powolnego dochodzenia do
siebie po ciężkim urazie głowy, który spowodował, że miała nikłe szanse na ukończenie
studiów (o pracy na Harvardzie nie wspominając, a jednak…), ale także uczciwie
pisze o setkach listów z całego świata, zaczynających się zazwyczaj od słów: „Pani
wystąpienie odmieniło moje życie”.
Zapominalskim przypominam, a niewiedzącym krótko streszczam:
założenie jest takie, że nie tylko myśli i uczucia wpływają na nasze zachowanie
(czyli np. nasz brak pewności siebie bardzo widać po tym, jak się zachowujemy),
ale również nasze zachowanie wpływa na nasze myśli i uczucia. I to bardzo
prosto. Zdaniem Cuddy oraz rozlicznych cytowanych przez nich naukowców,
wystarczy zadbać o dwuminutowe (tak, dwuminutowe, na pewno znajdziesz tyle
czasu w swoim napiętym grafiku, nie kręć z pobłażaniem głową) przyjęcie tzw.
pozycji siły (koniecznie wyprostowane plecy, podniesiona głowa, ręce albo
oparte na biodrach, albo wręcz uniesione w górę w geście zwycięstwa), by
zmienić w istotny statystycznie sposób poziom dwóch ważnych hormonów:
testosteronu (dominacja) i kortyzolu (reakcja na stres).
Choć okazanie pewności siebie sprzyja sukcesom w biznesie („…najlepszym
predyktorem tego, kto dostanie pieniądze, nie są kwalifikacje kandydata ani
treść jego wystąpienia, lecz takie cechy jak pewność siebie, poziom komfortu
psychicznego i entuzjazm”, str. 27-28), sporcie, osiągnięciach akademickich czy
budowaniu bardziej asertywnych i partnerskich relacji we wszystkich sferach
życia, Cuddy w swojej książce pisze o temacie – w mojej ocenie – głębszym i
poważniejszym.
Otóż stosowanie odpowiednich technik jest narzędziem, które
ma zwiększyć naszą obecność w danym momencie. Brzmi znajomo? Cuddy tłumaczy
dalej:
Wyraźnie
wykazaliśmy, że pierwsze wrażenie często jest pobieżne i niebezpieczne, i wcale
tego nie podważam. Przeciwnie, wiele moich własnych badań skupiało się na
wskazaniu i zrozumieniu tej szkodliwej tendencyjności. Chodzi mi raczej o to,
że pierwsze wrażenie oparte na takich cechach, jak entuzjazm, pasja i pewność
siebie, naprawdę może być całkiem trafne – właśnie dlatego, że tak trudno
udawać te cechy. Jeśli nie jesteśmy obecni, ludzie to czują. Jeśli jesteśmy
obecni, reagują. (str. 30)
I dalej:
…prawdziwa
pewność siebie nie jest tożsama ze ślepą wiarą w jakiś pomysł. (…) Prawdziwa
pewność wywodzi się ze szczerej miłości i prowadzi do długofalowego
zaangażowania w rozwój. Fałszywa pewność wynika z desperacji powiązanej z
silnymi emocjami i wiedzie do dysfunkcyjnych związków, rozczarowania i
frustracji. (str.41)
Momencik, ale kto oglądał prezentację Cuddy w internecie
wie, że namawia ona do udawania pewności siebie. To jak to w końcu jest?
Cuddy pisze w swojej
książce o małych kuksańcach, które każdego dnia pozwalają nam stać się
odrobinkę lepszą wersją siebie. Bez rzucania się do wielkich wyzwań (na nie
jeszcze przyjdzie pora). Na skupianiu się na najbliższym dniu, godzinie, czy
wręcz minutach. Bez zapraszania dzięki temu ogromu lęku, który nasza rozbuchana
wyobraźnia podsuwa nam na myśl o nowej pracy, nowym przedsięwzięciu, zawodach
sportowych czy premierze spektaklu. Techniki przez nią proponowane mają za cel
pozwolić nam w sytuacji wyzwania być w 100% sobą, reagować autentycznie i
szybko (FLOW? Coś Wam się kojarzy?), i zająć się tym tak mocno, że zatracamy w
swoich myślach czas i miejsce na rozmyślanie o ewentualnym wyniku. Jak u
opisanego przez autorkę Willa, aktora, który dzięki zastosowaniu technik
ułatwiających poradzenie sobie z presją ważnego castingu do filmu zareagował
tak:
Gdy wyszedł z
Sali, czekał na niego ojciec.
- No i? –
spytał. Jak ci poszło?
- Wspaniale! –
zawołał rozpromieniony Will. – Udało mi się!
- Dostałeś tę
rolę?!
Will na
chwilę zamilkł.
- No, nie… To
znaczy jeszcze nie wiem. Ale świetnie mi poszło! Było super. Nigdy nie czułem
się lepiej na żadnym przesłuchaniu.
Will prawie
zapomniał o roli w filmie. Podczas przesłuchania był tak obecny, tak
zaangażowany w ten proces, że rezultat zszedł na drugi plan… albo w ogóle
przestał się liczyć. (str. 299)
(Dla ciekawych – tak, dostał tę rolę).
Zainteresowanych tematyką szczegółowego zastosowania
możliwych technik zachęcam do lektury tej przyjaźnie napisanej książki. A
wszystkich proszę, by szczególnie dziś, w Światowym Dniu Życzliwości, zacząć tę
życzliwość wysyłać do świata poprzez życzliwe i dobre traktowanie siebie. Dbanie
o siebie, które sprawi, że każdego dnia, choćby o kawałeczek, będziemy mieć
więcej odwagi i obecności przybliżających nas do realizacji naszych marzeń.
Amy Cuddy –
Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom.
Znak, 2016. Przekład: Anna Gralak
EDIT:
Dzięki uważności jednego z Czytelników wiem już, że współautorka badań nad wpływem tzw. "póz siły", Dana Carney, podważa wiarygodność badań nad wpływem tych póz na poziom hormonów człowieka. Podkreśla, że nie wierzy w ich skuteczność i nie zachęca kolejnych badaczy do weryfikowania takiej hipotezy.
Tu więcej info dla zainteresowanych:
http://faculty.haas.berkeley.edu/dana_carney/pdf_My%20position%20on%20power%20poses.pdf
Zdecydowanie taka informacja obniża wiarygodność książki, której dotyczy niniejszy tekst, choć warto zwrócić uwagę, że główne przesłanie książki nie opiera się przede wszystkim na wpływie "power poses" na nasze funkcjonowanie. Oryginalny tytuł książki i jej temat to OBECNOŚĆ, do której warto i należy dochodzić przy użyciu różnych technik. W mojej ocenie, szczególnie w sytuacji występu czy zawodów, przyjęcie pozycji wyrażającej pewność siebie zwykle przynosi dużo dobrych efektów - chociażby dotyczących efektywniejszego oddychania czy lepszej możliwości obserwowania tego, co dzieje się wokół. Nie bez znaczenia jest także to, jak jesteśmy odbierani przez przeciwnika czy publiczność.
Dlatego z ostrożnością, ale i otwartą głową warto pomyśleć o różnych małych kuksańcach, które mogą dodać nam odwagi w osiąganiu naszych celów.
EDIT:
Dzięki uważności jednego z Czytelników wiem już, że współautorka badań nad wpływem tzw. "póz siły", Dana Carney, podważa wiarygodność badań nad wpływem tych póz na poziom hormonów człowieka. Podkreśla, że nie wierzy w ich skuteczność i nie zachęca kolejnych badaczy do weryfikowania takiej hipotezy.
Tu więcej info dla zainteresowanych:
http://faculty.haas.berkeley.edu/dana_carney/pdf_My%20position%20on%20power%20poses.pdf
Zdecydowanie taka informacja obniża wiarygodność książki, której dotyczy niniejszy tekst, choć warto zwrócić uwagę, że główne przesłanie książki nie opiera się przede wszystkim na wpływie "power poses" na nasze funkcjonowanie. Oryginalny tytuł książki i jej temat to OBECNOŚĆ, do której warto i należy dochodzić przy użyciu różnych technik. W mojej ocenie, szczególnie w sytuacji występu czy zawodów, przyjęcie pozycji wyrażającej pewność siebie zwykle przynosi dużo dobrych efektów - chociażby dotyczących efektywniejszego oddychania czy lepszej możliwości obserwowania tego, co dzieje się wokół. Nie bez znaczenia jest także to, jak jesteśmy odbierani przez przeciwnika czy publiczność.
Dlatego z ostrożnością, ale i otwartą głową warto pomyśleć o różnych małych kuksańcach, które mogą dodać nam odwagi w osiąganiu naszych celów.