Dziś o temacie
sportowo-edukacyjno-życiowym. O niezwykle ważnym aspekcie komunikacji, jakim
jest dawanie informacji zwrotnej innym ludziom na temat tego, co robią.
Po co? Po to, żeby wyrazić nasze
opinie, po to, żeby umożliwić innym rozwój (feedback
is a gift…), po to, żeby rozwijać się samemu.
Dziesiątki rozmów w gabinecie,
doświadczenia z własnych działań oraz wypowiedzi mądrych i doświadczonych ludzi
pokazują mi, jak ważny to temat.
W ostatnich Wysokich Obcasach
(„Bez fraka w złotej sali”, sobota, 30.08.2014) pasjonująca rozmowa z Dorotą
Serwą, dyrektorem Filharmonii w Szczecinie oraz Ewą Strusińską, pierwszym
dyrygentem i kierownikiem muzycznym tamtejszej orkiestry symfonicznej. Czy to
rozmowa hermetyczna tylko dla pasjonatów muzyki poważnej? Zdecydowanie nie!
Ewa Strusińska: Uwrażliwiam panią Dorotę na to, że po
koncercie wszystko, co się powie do orkiestry, jest przyjmowane przez szkło
powiększające. Dlatego ja nie lubię, gdy dyrygent idzie po koncercie do muzyka
i krzyczy.
WO: Zdarza się tak?
Ewa Strusińska: Coraz rzadziej. Kiedyś dyrygent Toscanini
rzucił krzesłem na próbie. Teraz po czymś takim muzycy na Zachodzie przerwą
próbę, a dyrygent nie wróci już nigdy.
W Wielkiej Brytanii po koncercie nie mówi się orkiestrze nic
negatywnego. Następnego dnia, gdy emocje opadną, jest czas na refleksję.
Uwielbiam mentalność Anglosasów, bo oni umiejętnie krytykują. My w Polsce
bardzo narzekamy, krytykujemy wszystko. Natomiast oni potrafią zwrócić uwagę
konstruktywnie – powiedzieć, co jest źle, ale też wskazać, co dobrze.
Lubię też to, że ludzie się tam uśmiechają. Zwracam uwagę
stanowczo, ale i nie muszę tupać nogami, krzyczeć. Takim sposobem bycia i pracy
przesiąkłam w Anglii. (str. 18)
Czy zgodzisz się ze mną, że rola
dyrygenta w wielu punktach podobna jest do pracy menedżera, trenera,
nauczyciela? Czy umiejętności liderskie, które dyrygent posiadać powinien, nie
są pożądane u liderów zespołów sportowych czy organizacji społecznych?
Zwracam uwagę na ważny aspekt
tych umiejętności: komunikację opartą o umiejętność dawania (a nie ukrywajmy –
także przyjmowania) konstruktywnej informacji zwrotnej…
Skoro o Anglosasach była już
mowa, pozostańmy na chwilę w Anglii. Wspominany już przy okazji pewności siebie
podręcznik dla trenerów (dane bibliograficzne na końcu tekstu) proponuje
stosowanie takiej informacji zwrotnej, którą nazwać można zasadą kanapki (the sandwich
technique). Polega ona na podaniu niewielkiej ilości zawartości
(konstruktywna krytyka) w środku dużej ilości chleba (mówienie rzeczy
pozytywnych). Jak by to miało wyglądać? Na przykład tak:
1) stwierdzenie
pozytywne – np. „dobrze pomyślałeś w tamtej sytuacji / włożyłeś w to dużo
wysiłku” (chlebek),
2) instrukcje
na przyszłość – np. „następnym razem dopilnuj, żebyś lepiej pilnował napastnika
X” (tu ma zastosowanie budowanie OPINII a nie OCEN – odnosimy się do zachowań,
a nie stałych cech zawodnika) (treściwa zawartość),
3) komplement
– np. „dobra robota – oby tak dalej” (i znowu pieczywo).
Optymalnie byłoby, gdyby na 1
uwagę krytyczną w komunikacji z daną osobą przypadały 4 uwagi pozytywne, ale
zdaję sobie sprawę, gdzie żyjemy i przyjęcie zasady 2 do 1 będzie z pewnością
zmianą na miarę rewolucji kopernikańskiej.
Jeśli pracujesz z innymi ludźmi i
masz świadomość, jak istotne dla wyników ich pracy jest utrzymywanie
odpowiedniego poziomu zdrowej, adekwatnej do rzeczywistości pewności siebie,
rozważ wprowadzenie takiej zmiany w komunikacji. Uwierz, nawet najwięksi
twardziele rosną o 2-3 cm, gdy usłyszą dobre słowo od trenera,
kolegi/koleżanki, szefa… Nie jest prawdą, że ludzie robią to, co robią,
wyłącznie dla pieniędzy i nagród materialnych. Ba, jeśli chcemy wspierać ludzi
w dążeniu do poziomu mistrzowskiego, warto położyć nacisk na rozwój innych
poziomów motywacji (na przykład motywacji wewnętrznej opartej na satysfakcji z
jakości tego, co się robi, poczucia sensu, bycia potrzebnym itd.).
Wiem, co wiele osób sobie może
teraz pomyśleć: „Po co chwalić. Skoro nic nie mówię, jest oczywiste, że robią
to, co należy. Moim zadaniem jest pilnowanie, by nie było gorzej”. To złudne
myślenie. Brak jakiejkolwiek informacji zwrotnej (choćby negatywnej) oznacza
zazwyczaj, że pracownik/zawodnik/instrumentalista część swojej energii i
koncentracji zużywa na myślenie „co on/ona sobie myśli”. Nie zawsze jest to
duża ilość czasu i energii, ale bardzo często wystarczająca, by zaważyć na
jakości działań osoby, która zastanawia się, zamiast działać.
Chciałabym (i wiem, że to
możliwe, bo coraz więcej u nas mądrej, pozytywnej edukacji dotyczącej
wszystkiego: muzyki, sportu, edukacji ogólnej, języków obcych), abyśmy wszyscy
poszli w tę stronę. Abyśmy zrozumieli, że w powiedzeniu dobrego słowa nie muszą
kryć się żadne ukryte intencje, a żeby zmotywować swój zespół (czym by się on
nie zajmował), nie trzeba ciągle krzyczeć lub stosować dowolnych metod agresji
(fizycznej czy psychicznej). Może się okazać, że małe zmiany zaowocują masowym
leczeniem naszych narodowych kompleksów – kto wie?
Dr Andy Cale, Roberto Forzoni – The Official FA Guide to Psychology for Football. Hodder Education,
2004.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz