Dziś chcę krótko zaprezentować
książkę dość niezwykłą, zdecydowanie różną od rozlicznych książek
biograficznych i autobiograficznych pisanych przez sportowców (bądź przez nich
firmowanych nazwiskiem). Książka, której autorem jest Víctor Valdés, w Polsce ukazała się pod dziwnym tytułem
„Samotność bramkarza. Jak poradziłem sobie z presją i dotarłem na sam szczyt”.
Dziwnym, bo tytuł po przetłumaczeniu z oryginału powinien brzmieć mniej więcej:
„#MetodaV. Zarządzaj presją i osiągaj swoje cele”. Różnica ma pewne znaczenie,
choćby z tego powodu, że zawiedzie się ten, kto po tej książce spodziewa się
typowej pozycji autobiograficznej. Naturalnie, publikacja pełna jest
autobiograficznych wątków, ale przede wszystkim jest opisem metody radzenia
sobie z presją, którą w toku doświadczeń Valdés sobie wypracował.
W tej książce
opowiem Ci o niektórych momentach mojego życia. O moich doświadczeniach z
boiska i spoza niego. Nie będzie to czysty ekshibicjonizm. Chcę po prostu jak
najlepiej wyjaśnić Ci, na czym polega moja metoda, dzięki której pokonałem
wszelkie przeciwności. Moje życie nie było usłane różami. Już od najmłodszych
lat musiałem przezwyciężać presję. Poddawano mnie jej każdego tygodnia na
boisku i zawsze był to dla mnie niezwykle trudny egzamin. Krytyczne spojrzenia
widzów, trenerów, rodzin, kolegów, przyjaciół – musiałem się nauczyć z tym
wszystkim żyć, zwłaszcza gdy rezultaty nie były dobre. Na bazie tych emocji w
ostatnich latach rozwinąłem metodę, dzięki której przezwyciężam presję. Wywodzi
się z moich doświadczeń i przeżyć, pozwoliła mi zostać jednym z najlepszych
golkiperów na świecie… mimo że nigdy nie znajdowałem w tym przyjemności. (str.
11-12).
Valdés pisze o sobie, że z natury jet pesymistą, nie uważa
się za osobę odporną psychicznie (a jak pamiętacie, odporność psychiczna często
idzie w parze z optymizmem). Kieruje swoją książkę nie tylko do sportowców, ale
wszystkich, którzy stoją przed trudnym wyzwaniem i borykają się z presją. Bez
wątpienia nie sposób się nie zgodzić z tym, jakie skutki może w nas wywoływać
strach:
Często nawet nie
zdajemy sobie z tego sprawy, ale strach powoli nas osłabia i w końcu
paraliżuje. Sprawia, że nie myślimy jasno i obiektywnie. Przestajemy dostrzegać
cel, który sobie wyznaczyliśmy. Jesteśmy spięci, więc nasze ciało nie jest w stu
procentach gotowe poradzić sobie w sytuacjach, kiedy wszystko trzeba postawić
na jedną kartę i jednoznacznie rozstrzygnąć, czy czeka nas sukces, czy porażka.
(str. 27)
Na czym więc po krótce polega metoda? Valdés wskazuje 8
kroków, które trzeba wykonać, by przezwyciężyć presję.
1) Zaprojektuj
ścieżkę swoich celów.
Brzmi znajomo, nieprawdaż? Trudno
jest planować jakąkolwiek karierę bez rozłożenia jej na etapy i punkty
kontrolne. Warto, by nasze cele, jak podkreśla Valdés, były realne.
2) Naucz
się pokory
Aby ułatwić sobie to zadanie,
Valdés zaleca pozbycie się z życia wszystkich niepotrzebnych balastów: nadmiaru
rzeczy i niepotrzebnej rozrzutności:
Dla mnie ważne jest, by moje życie było proste i abym mógł
wykorzystać je w pełni. Niepotrzebne mi rozrywki i rzeczy zbędne, które zajmują
czas i wywołują niepokój. (…) Im mniej rzeczy rozprasza moją uwagę, tym łatwiej
mogę się skupić na sprawach ważnych, w tym na zwiększeniu swojej wydajności na
boisku. Najważniejsze, by mojej rodzinie nie brakowało niczego (zdrowego jedzenia,
edukacji na wysokim poziomie i tak dalej) i bym mógł utrzymać dom. Reszta jest
zbędna. (str. 83-84)
Spokój w głowie to także
odpowiedni ludzie w otoczeniu:
Postanowiłem też osiągnąć stabilność emocjonalną, otaczając
się ludźmi, którzy w znajomości ze mną upatrywali nie tylko korzyści, ale
trwali przy mnie, ponieważ mnie lubili. (str. 84)
Oraz optymalne zarządzanie
czasem:
W ten sam sposób powinieneś uprościć swój kalendarz. Pewnie
robisz wiele rzeczy, które sprawiają, że jesteś zestresowany i uniemożliwiają
Ci osiągnięcie optymalnej formy (…). Przeanalizuj to, co robisz w ciągu
tygodnia czy miesiąca. Określ, co jest zbędne, jakie wydarzenia możesz
wykreślić z kalendarza. Zyskasz dzięki temu więcej spokoju i będziesz w stanie
skupić się na osiągnięciu swoich celów.(str. 86)
3) Wypracuj
zdrowe nawyki
Naturalnie, chodzi o rzeczy
podstawowe, choćby takie jak dieta. Ale nie tylko. Valdés zwraca uwagę na
ciekawą zmianę, jaka nastąpiła w czasie, gdy trenerem Barcelony został Pep
Guardiola:
To on pokazał mi, jak czerpać radość z futbolu, a to nie jest
błaha rzecz. (…) Od Guardioli nauczyłem się wielu rzeczy, jak na przykład tego,
ile korzyści może wynikać z oglądania meczów w telewizji i analizowania
poczynań rywali. (…) Dzięki niemu zrozumiałem, że dbałość o niektóre detale,
jak pilnowanie i utrzymywanie wagi, przynosi wymierne korzyści podczas meczów.
(…) Wiarygodność – to było w Pepie najlepsze. Rozmawiał z Tobą, a Ty wierzyłeś
w to, co mówił. Jego słowa znajdowały odzwierciedlenie w czynach. (…) Pep
bardzo poważnie traktował futbol i rozumiał, że aby być profesjonalistą, trzeba
dawać z siebie wszystko: utrzymać zdrowe nawyki, na przykład wcześnie chodzić
spać, przestrzegać diety i wytrwale trenować. A także, jeśli to możliwe,
uzyskać pewną stabilność emocjonalną, bez zawirowań, które przynosi życie (a
więc: nie komplikuj nic na siłę). (str. 103-106)
4) Trenuj,
trenuj i jeszcze raz trenuj
Pozwolę sobie znów oddać głos
Valdesowi, bo trudno z nim polemizować:
Należę do ludzi, którzy uważają, że jeśli pracujesz ciężko, aby osiągnąć cel,
w pewnym momencie Twój trud przyniesie rezultaty. Pewnie wyda Ci się to
brutalne, ale uważam też, że ci, którzy stale się skarżą, że nie mają niczego,
w rzeczywistości nie starają się dojść do czegokolwiek. (str. 111)
I nie chodzi tylko
o sport, chodzi o każdą dziedzinę życia, w której wyznaczamy sobie cele. Co
więcej, warto postarać się sytuacje trudne (mecz, egzamin, prezentacja)
potraktować w podobny sposób, w jaki podchodzimy do treningów. To jeden z
kluczowych sposobów osiągania sukcesu.
5) Zdefiniuj
swój punkt odniesienia
Znajdź coś, co liczy się dla
Ciebie najbardziej i pomoże Ci przetrwać najtrudniejszy czas. Może to wiara,
może wiedza, może hobby, a może pieniądze. Opcji jest wiele, zastanów się,
która z nich to Twój punkt odniesienia. Po co?
Będzie to swoista sieć lub poduszka powietrzna, która w razie
porażki w decydującym momencie ochroni Cię przed upadkiem i zamortyzuje urazy.
(str. 130)
6) Wizualizuj
swoje decydujące momenty
Cieszę się, że sportowiec tej
miary głośno mówi o tym, co w sporcie najwyższego poziomu jest oczywiste, ale
nie zawsze jest powszechne: do osiągnięcia sukcesu potrzebne jest
wizualizowanie go.
Faktycznie, kiedy grałem w niższych kategoriach w Barcelonie,
często już w poniedziałek zaczynałem wyobrażać sobie, jak będzie przebiegało
sobotnie spotkanie. Sama myśl o meczu budziła we mnie taki niepokój, że
próbowałem przewidzieć, co się wydarzy, Później, gdy ten moment nadchodził, nie
wydawał mi się już tak przerażający. (141)
Warto przygotowywać się do ważnych
momentów. Przemyśleć, co wiemy o czasie, miejscu, osobach, które wezmą w
wydarzeniu udział. Spróbować sobie wszystkie te elementy wyobrazić właśnie po
to, by nasz układ nerwowy w jak najmniejszym stopniu odczuwał efekt znalezienia
się w sytuacji zupełnie nowej. Nawet, jeśli zmniejszy to odczuwaną przez Ciebie
presję choćby o kilka procent (o ile da się ją policzyć czy zmierzyć), to warto
to zrobić, bo niejednokrotnie o sukcesie decydują właśnie szczegóły i
drobiazgi.
7) W
decydujących momentach zachowaj obojętność
To najciekawszy i chyba
najbardziej kontrowersyjny punkt w jego metodzie. Valdés podkreśla, że
umniejsza w swojej głowie rangę spotkań, które gra (jest to oczywisty wniosek
płynący z jego doświadczeń, które pokazywały, że w meczach o nic potrafił wspiąć
się na wyżyny swoich możliwości). Dlatego teksty trenerów, mediów, kibiców
podkreślające wagę spotkania, brzmiące: „gracie o wszystko, musicie wygrać”,
bardzo często nie działają, a wręcz szkodzą – to bardzo proste, po prostu
zwiększają ciężar Twojego „plecaka na plecach”.
Własną pewność siebie warto
opierać na rzetelnej realizacji poprzednich kroków – budowania zdrowych
nawyków, rzetelnego trenowania, optymalnego zarządzania swoim czasem i
otoczeniem. I tu punkt, który mnie osobiście przekonuje, choć zastanawiam się,
czy niektórym osobom nie „zaszkodzi”. Otóż Valdés, oprócz umniejszania rangi
meczu, stosuje także strategię umniejszania samego siebie, przyjmowania postawy
przegranego. Myślę, że to ryzykowna strategia, choć nie kwestionuję, że w niektórych
przypadkach może się sprawdzić. Sądzę, że może być niebezpieczna dla osób o
dość kruchej pewności siebie. Ale podsumowując, w tym szaleństwie jest metoda:
Musisz jasno określić swoje oczekiwania. Nawet jeśli bardzo
czegoś pragniesz, w decydującym momencie musisz przekonać sam siebie, że tak
naprawdę niczego Ci nie brakuje i możesz żyć, ciesząc się tym, co masz (to jest
Twój punkt odniesienia). (str. 169)
8) Radź
sobie z presją i planuj nowe wyzwania
Na dwoje babka wróżyła: wygrasz
albo przegrasz J
Gdy coś pójdzie źle, musisz wesprzeć się na swoim punkcie
odniesienia, by móc iść dalej i poradzić sobie z przegraną, planować nowe
wyzwania i ponownie starać się osiągnąć ten sam cel.
Jeśli wygrywasz lub osiągasz coś wyjątkowego, jeśli
triumfujesz… ciesz się swoim sukcesem! (…) Ważne jest, że po wygranej
zatrzymujesz się na chwilę, aby pomyśleć, co osiągnąłeś i jak tego dokonałeś.
Dzięki temu nabierzesz pewności siebie przed kolejnymi wyzwaniami. (str.
175-176)
Jeśli dzięki porażkom
możemy uczyć się na swoich błędach, to sukcesy czynią nas lepszymi osobami i
pomagają nam robić postępy na drodze do realizacji marzeń. (str. 178)
Naturalnie, gdy skończy się punkt
ósmy, natychmiast wracamy do pierwszego – i tak w kółko, aż do samego końca
naszych dni.
Jak widzicie, książka ta jest w
pewnym sensie wyjątkowa i zdecydowanie różni się od reszty oferty wydawniczej.
Sądzę, że jest pozycją bardzo wartościową, szczególnie, że Valdés wszystkie
wskazówki starannie tłumaczy na przykładach ze swojego życia – i dla mnie jest
w tym autentyczny. Dlatego właśnie, jeśli masz czas i chęć na lekturę – polecam
tę książkę, nawet jeśli nie jesteś fanką/fanem piłki nożnej.
Víctor Valdés – Samotność bramkarza. Jak poradziłem sobie z
presją i dotarłem na sam szczyt. Wydawnictwo SQN, Kraków 2014. Przekład: Joanna
Wiśniowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz