środa, 30 stycznia 2019

Trenerze, nie bądź kaktusem, czyli 8 punktów do przemyślenia na początku roku


Praca trenera nigdy się nie kończy. Zawsze można zrobić coś lepiej lub poświęcić trochę czasu na dodatkową rozmowę z zawodnikiem… I tak bez końca. Po namyśle sądzę jednak, że warto rozważyć, co oznacza być wystarczająco dobrym (choć oczywiście nieustannie rozwijającym się) trenerem.
Gdy rozmawiam z zawodniczkami i zawodnikami różnych dyscyplin, wyłania mi się kilka systematycznie powtarzających się tematów, co zrobić, by nie być trenerem-kaktusem.

1)      Systematycznie rozmawiaj z zawodnikami.
      
      Systematycznie a jednocześnie dość często, a nie systematycznie, prawie nigdy 😉 Popracuj nad tym, aby zawodniczki/zawodnicy nie bali się sami inicjować kontaktu i rozmów. Będzie to dużo łatwiejsze, gdy rozmowa w cztery oczy nie będzie rzadkim zjawiskiem, tylko normalnością. Gdy choć część Twoich podopiecznych zorientuje się, że nie kłujesz, kolejni również nabiorą odwagi do rozmowy. Pytanie tylko, czy na pewno chcesz z nimi rozmawiać 😉

2)      Dawaj mądrą informację zwrotną,

Opartą o diagnozę indywidualnego postępu zawodnika i jego zaangażowania, a nie wyłącznie oceniania wyników i porównywania z innymi. Informacja zwrotna powinna się odnosić do konkretnych zachowań i sytuacji, a nie (często niesprawiedliwych) uogólnień. Ach, i jeszcze taka podpowiedź: gdy udzielasz rad, staraj się formułować je pozytywnie (co zawodnik ma robić, a nie czego nie robić). Język ma znaczenie, ponieważ sprzyja mniej lub bardziej uświadomionemu wizualizowaniu określonych zachowań (co zwizualizują zawodnicy, jeśli powiesz drużynie w przerwie meczu, że ma skupić się na obronie, a co zwizualizują, gdy powiesz im „tylko nie straćcie teraz bramki”? Hmmm. Ciekawe…)

3)      Unikaj ruchomych piasków

Ruchome piaski to taka nieznośna psychologicznie sytuacja, w której ktoś zupełnie nie wie, co myśli o niej druga strona. Zdarza mi się słyszeć w gabinecie takie opowieści: „Przyszedł nowy trener. Graliśmy sparing, trener stał z kamienną twarzą i rękami zaplecionymi na klacie, w ogóle się nie odzywał. Wiem, że chodziło o to, żeby nas poobserwować, ale przez cały czas większość moich myśli dotyczyła tego, co on sobie myśli o tym, co robię. Wolałbym, żeby na nas wrzeszczał”. Zdecydowana większość zawodników tak pomyśli, sprawdzone info.

4)      Prowadź urozmaicone treningi

Nie chcesz być kaktusem, zadbaj o to, by treningi były (a przynajmniej bywały) fajne i ciekawe. Nuda zabija motywację nawet u największych twardzieli. Nie da się jej pewnie wyeliminować w 100%, ale element zabawy i śmiechu naprawdę nie zepsuje drużyny, a wręcz przeciwnie – to na pewnym poziomie wyluzowania możliwe jest osiągnięcie maksimum możliwości sportowych. Zawodnicy nie muszą Cię uwielbiać, ale prawda jest taka, że szczególnie ci najmłodsi nie chcą uczyć się od osób, za którymi nie przepadają… Wprowadzenie atrakcyjności i elementu zabawy raczej może tu tylko pomóc. Także w drużynach seniorskich.

5)      Dbaj o swój równomierny rozwój i otwórz się na informację zwrotną

To chyba oczywiste, że im bardziej będziesz podnosić swoje kwalifikacje, tym dla wszystkich lepiej. Pamiętaj jednak o tym, że elementem rozwoju jest także zbieranie informacji zwrotnych. A naprawdę pewny siebie trener nie boi się usłyszeć, w jakich obszarach może się jeszcze rozwinąć. Zadbaj o to, by z różnych źródeł taka informacja mogła płynąć także do Ciebie. Feedback is a gift.

6)      Zbuduj drużynę wokół „dawców” a nie „biorców”

Amerykański psycholog organizacji, Adam Grant, twierdzi, że organizacje oparte na tzw. dawcach osiągają lepsze efekty niż zdominowane przez tzw. biorców. Według Granta mniej więcej jedna czwarta populacji to właśnie dawcy, czyli osoby skupione na pomaganiu innym, troszczące się o całą grupę czy organizację. Kolejna jedna czwarta to biorcy, czyli ci skupieni na czerpaniu z pomocy innych. Mniej więcej połowa to ci, którzy dopasowują się do kultury w danym miejscu, w uproszczeniu uznają zasadę „oko za oko”. Jeśli trafią w miejsce zdominowane przez dawanie, będą więcej dawać, jeśli jednak w zespole dominować będą biorcy, tzw. matchers dopasują się do nich. Badania pokazują, że najlepiej działają te organizacje, w których biorców po prostu nie ma… I chociaż w wielu zawodach dawcy mają najgorsze wyniki (np. sprzedawcy), to również do dawców należy palma pierwszeństwa. Innymi słowy – jeśli stworzysz atmosferę i kulturę w drużynie, która opierać się będzie na wzajemnym wspieraniu się, pomaganiu sobie, uznawaniu celów drużyny za ważniejsze od celów osobistych – taka grupa prędzej czy później odniesie sukces. Nie pielęgnuj egoistów, nawet jeśli mają dobre parametry sportowe. Drużyna (rozumiana także jako np. sztab pracujący z zawodnikiem dyscypliny indywidualnej) działa lepiej, gdy ludzie skupiają się na dawaniu z siebie. Nie będą tego jednak robić, gdy się sparzą i zobaczą, że zwyczajnie są wykorzystywani.

7)      Czy chcesz, żeby Cię szanowano, czy żeby się Ciebie bano?

To nie jest to samo. Wypracuj taką koncepcję bycia trenerem, aby ludzie Cię szanowali, ale nie w oparciu o strach. Strach nie sprzyja wynikom, długoterminowym relacjom, współpracy. Szacunek przynależy się wszystkim, więc jako trener będziesz nadawać ton kwestii szacunku w swojej szatni. Jeśli zawodnicy będą się Ciebie bać, nie będą z Tobą szczerze rozmawiać. A bez szczerej komunikacji trudno o efektywny rozwój.

8)      Siła spokoju

Gdy zastanawiam się, co jest najtrudniejsze w byciu trenerem, to chyba właśnie ten punkt. Trener powinien być jak piorunochron, umieć udźwignąć presję na wynik, i im jest ona większa, tym bardziej zdjąć ją ze swoich zawodników. Czy myślisz, że oni nie wiedzą, jak wielkie znaczenie ma doroczny mecz derbowy na własnym obiekcie? Możliwe, że znaczy to dla nich nawet więcej niż dla Ciebie, więc postaraj się zmniejszać presję wyniku. Im mniej myślenia o wyniku (co nie znaczy, że mniej myślenia o jakości gry), tym dla wyniku lepiej.

Życzę Ci w nowym roku przystrzyżenia kolców, abyś mógł być bliżej swoich zawodników i osiągać z nimi nowe cele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz